W kręgu wtajemniczonych
Jesteśmy świadkami narodzin wielkiego, nienazwanego do tej pory ruchu biurowych pozorantów pracowniczych. Wtajemniczenie w krąg tychże owocuje akceptacją i przyjęciem do którejś z grupy wsparcia. Grupy takie organizują się potajemnie na zebraniach i naradach, wyczuwając wspólny interes pozoranctwa i udawnictwa. Dzielnie i wiernie współpracują ze sobą, dbając, aby każdy z grupy był pochłonięty niezykle ważnym zajęcie, które pozwala na swobodny relaks w godzinach pracy. W tym czasie osoby spoza grupy nie stanowią zagrożenia, ponieważ wiedzą, że dana osoba jest niezwykle zajęta. Między grupami pracowniczymi przemykają samotni strzelcy i tych dziś wziąwszy pod lupę, zaczęliśmy analizować. Są to osoby, które jak konie, przysypiają na stojąco bądź w ruchu. Przez znaczną część swojego czasu pracy chodzą, zmierzając do czegoś, po co lub z czymś, co jest niezwykle ważne. Pewna postawa, zdecydowane kroki i precyzyjnie obrany azymut powodują, iż jednostki nie są wyłapywane z tłumu. Dopiero narysowanie ich ruchu cząsteczkowego po biurze dowodzi, że krążą bez sensu i celu od ksera, do biurka, ubikacji, szukają współpracowników tylko tych, których nie ma w tym skrzydle budynku. Co może być interesujące, wprawieni chodziarze stawiają mniejsze kroki, aby przy zachowaniu dynamiki ruchu, pokonywać przestrzenie wolniej. Drzwi, biurko, kawa, biurko, papier, biurko, biurko kolegi, biurko, ksero, biurko, korytarz, ksero, biurko, ubikacja, korytarz, biurko, kawa, biurko, korytarz..... w dwie godziny kartka formatu A4 zapełniona była liniami krętymi z naniesionym opisem, z którego wynikało, iż ruch był wykonywany li tylko dla zabicia czasu. Byle do piętnastej.